środa, 26 października 2016

Moje 7 dni :)

Czwartek 20.10.2016 r. 

Dziś  rozpoczynam pisanie dziennika xD Nie lada wyzwanie, z tego względu, iż opiszę mój ostatni tydzień w ok, godzinę. Jak zawsze zostawiam wszystko na ostatnią chwilę, niestety słabo u mnie z organizacją czasu, staram się jak mogę by niczego nie odkładać na później, no ale wyszło jak wyszło, milion obowiązków = brak czasu.
W zasadzie dzień jak co dzień, wstałam  wcześnie ( o 6:30) - jak na mnie to bardzo wcześnie, uwielbiam spać, z drugiej strony jestem nocnym markiem- siedzę  do późnych godzin (tak jak teraz :) ). Zajęcia miałam na 8:00, a ponieważ mieszkam daleko od uczelni, muszę znaleźć czas na ubranie się, umalowanie, wypicie kawy (dzień bez kawy dniem straconym), jak starczy mi czasu to zjem śniadanie.
Mam w zwyczaju również się spóźniać, wszędzie, na zajęcia, do pracy (dobrze, że jeszcze mnie nie zwolnili xD ), jednak tego dnia się nie spóźniłam, a w nagrodę (tak sądzę) dostałam 3 godzinne okienko, podczas którego dosłownie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Snułam się po uczelni jak jakiś duch. Przeglądanie portali społecznościowych znudziło mi się po 30 minutach ( no w końcu ile można? ). Zajęcia skończyłam o 14:30, wróciłam szybko do mieszkania, zrobiłam obiad i na 17:00 musiałam być w pracy. Pracę skończyłam  o 23:00 i gdy tylko znalazłam się w domu opadłam bez sił na łóżko i zasnęłam, nie dałam rady nawet obejrzeć serialu :(( 

21.10.2016 r.
Piątek, piąteczek piątunioo.... Czekałam na ten dzień z utęsknieniem. Na uczelni miałam tylko jedne zajęcia, a po zajęciach szybki powrót do mieszkania, spakowanie się i na dworzec. Większość studentów czeka na piątek, szczególnie na koniec zajęć i powrót do domu. Zajęcia zaczynałam o 11.20 ale oczywiście się spóźniłam xD 
Jedyne na co się nie spóźniam to chyba pociąg, bo wiem, że długo bym musiała czekać na kolejny gdybym się spóźniła. Podróż minęła mi bardzo szybko, z Białegostoku do siebie mam  ok 46 min jazdy pociągiem. W domu czekał na mnie obiadek mamusi - zupka. Zaczęłam weekend więc resztę wieczoru spędziłam obijając się na fotelu przed telewizorem. 

22.10.2016 r.
Sobota, ach sobota. Dawno nie miałam wolnej soboty, do tej pory w każdą sobotę pracowałam. Naprawdę  los się do mnie  uśmiechnął, dając mi cały weekend wolny. O nic nie musiałam się martwić, mogłam  się obijać, mogłam spać do południa. Tego dnia odwiedziłam moją chrzestną i jej synów, naprawdę się za nimi stęskniłam, nie widziałam ich miesiąc a może nawet dłużej. Przez pracę mało jeżdżę do domu, od czasu do czasu rodzice przyjeżdżają do mnie ale to nie to samo :( 
Nic szczególnego tego dnia się nie wydarzyło, normalna wolna sobota - tego mi było trzeba. :)

23.10.2016 r.

Niedziela to kolejny dzień, kiedy mogę spać do późna bez żadnych konsekwencji. Jak ja kocham takie weekendy. Człowiek naprawdę docenia czas wolny, gdy ma się go naprawdę rzadko. W niedzielę standardowo do kościoła na 12:00, a później kawka u cioci. To już chyba taki nasz rodzinny rytuał, ciężko mi jest wyobrazić sobie niedzielę bez takiego zestawu. 
24.10.2016 r.

Nie byłam zadowolona gdy nadszedł poniedziałek. Oznaczało to, że musiałam wracać do Białegostoku, do pracy, na uczelnię, oznaczało to, że koniec mojego błogiego lenistwa. Tego dnia nie miałam zajęć ale musiałam iść do pracy, o tyle dobrze, że zaczynałam o 17:00, więc nie musiałam się rano zrywać i wracać pierwszym pociągiem, a mogłam wrócić dopiero po południu. Hmm tutaj też nie mam nic więcej do dodania, praca jak to praca, później powrót do mieszkania i do łóżka xD. 

25.10.2016 r.

Tego dnia wyczekiwałam najbardziej w październiku. Bowiem, jest to dzień moich urodzin. 
Z jednej strony cieszyłam się, że mam urodziny, będę świętować itd., ale z drugiej strony świadomość, że przybył mi kolejny rok, a ja nadal nie wiem co chcę robić w życiu. Dorosłość już rozpycha się łokciami, ugaszcza się na fotelu i z drwiącym wzrokiem śmieje się z moich porażek. Na uczelni byłam tylko przez 1,5 h na jednych zajęciach, przez tak krótki czas nie da się zaobserwować co tam się dzieje, jedyne czego chciałam to wejść  i wyjść tego dnia z uczelni. 
Po południu miałam jeszcze spotkanie grupy projektowej Prawie Kino z Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Po spotkaniu zostałam  mile zaskoczona, moi koledzy i koleżanki zrobili mi ogromną  niespodziankę wchodząc do pokoju z donutem ze świeczką w środku. Naprawdę się nie spodziewałam, że mogą coś takiego zrobić, popłynęły łzy wzruszenia, każdy złożył mi życzenia, było cudownie. Dostałam również prezent od mojej przyjaciółki, pudełeczko w sówki, wiedziała co mi sprawi radość. Po prostu kocham sówki <3 

26.10.2016 r.

Ostatni dzień mojego dziennika. Tego dnia także musiałam wstać wcześniej, miałam dużo do zrobienia. Tym razem nie spóźniłam się na zajęcia. Na uczelni byłam już o 11:00 i zauważyłam, że studentów przybyło o_O, powodem może być to, że wykorzystali już wszystkie nieobecności i po prostu musieli pojawić się na zajęciach xD. 4,5 h zajęć szybko mi upłynęło, od razu po zajęciach musiałam biec do pracy na 17:00. Troszkę jest ciężko pracować i studiować jednocześnie, aczkolwiek jeśli chce się być niezależnym finansowo od rodziców trzeba się nauczyć pogodzić ze sobą te dwie rzeczy. Jeśli naprawdę się chce to to jest wykonalne xD